Poszukiwanie anonimowych kochanków z taśm magnetofonowych z Wrocławia wywołało żywe zainteresowanie mediów i rozpaliło wyobraźnię czytelników. Niestety, nie udało się poznać bohaterów historii. Ale to dzięki niej mogliśmy poznać emocje towarzyszące rozłące – tęsknotę za ukochaną osobą i budowanie bliskości na odległość. Takich historii w Archiwum Emigranta mamy więcej. Opowieść o losach Marii Complak, która przez 18 lat czekała na ponowne spotkanie z mężem jest jedną z nich.
Maria Complak przed domem na 94 Twyford Avenue z mężem Karolem i synem Leszkiem, Londyn, 1960
Przypomnijmy: do Muzeum Emigracji trafiły taśmy z osobistymi nagraniami emigranta z Australii. Znalezione przypadkowo we Wrocławiu, okazały się niezwykle rzadkim świadectwem minionej, analogowej epoki. Epoki, gdy oddaleni o tysiące kilometrów ludzie tygodniami oczekiwali na listy od bliskich, a międzynarodowe połączenia telefoniczne kosztowały fortunę. Dziś w dobie szybkiego Internetu, komórek i wideo rozmów przez Skype trudno sobie wyobrazić emocje, które towarzyszyły oczekiwaniu na list zza oceanu czy wręcz z Antypodów. Dźwiękowe listy dawały namiastkę bliskości i zbliżały do siebie ludzi. (tu oryginalna historia)
Tematem zainteresowaliśmy media wrocławskie, ogólnopolskie, o poszukiwaniach informowały polonijne media w Australii. Odebraliśmy zgłoszenia od osób, które dzieliły się informacjami, jednak ostatecznie nie natrafiliśmy na ślad emigranta z Perth i Jolanty z Wrocławia. Takich niezwykłych emigracyjnych losóww Archiwum Emigranta zarchiwizowaliśmy dotąd ponad 170 historii. Prezentujemy je na witrynie ArchiwumEmigranta.pl w postaci nagrań audio, wideo i relacji spisanych.
Wśród nich znajduje się niezwykła historia życia Marii Complak. Urodzona w 1901 roku w niedaleko Piotrkowa, wykształcenie zdobyła na Kaukazie pod opieką cioci, która mieszkała tam z mężem, oficerem rosyjskim. Skończyła siedmioklasowe rosyjskojęzyczne Żeńskie Gimnazjum w Kisłowodsku. Po wybuchu rewolucji październikowej, w obawie o życie, uciekła z Baku przez Turcję, do Francji, gdzie wraz z wojskiem Hallera powróciła do Polski. Męża poznała poprzez korespondencję listowną. Karol po wybuchu I wojny światowej wstąpił w 1915 roku do Legionów Polskich jako młody ochotnik. Maria wraz z nim i dwójką dzieci przemieszczała się i mieszkała w jednostkach wojskowych w Radomiu, Przemyślu, Jarosławiu, a od 1935 roku w Warszawie, gdzie Karol pracował Sztabie Głównym.
We wrześniu 1939 roku Karol wraz z Wojskiem Polskim opuścił Polskę i za swojego życia nigdy do niej nie powrócił. Maria miała dołączyć do męża wraz z dziećmi we wrześniu 1939 roku, ale ich drogi się rozdzieliły. W Warszawie spędziła niemiecką okupację. Przed wybuchem Powstania Warszawskiego przeniosła się do podwarszawskiego Józefowa. Ocaliła w ten sposób życie swoje i dzieci, bowiem ich kamienica przy Marszałkowskiej 142 zbombardowano.
Po wojnie zamieszkała w Gdyni, gdzie w 1936 roku kupiła wraz z mężem nieruchomość. Dzięki znajomości rosyjskiego była sekretarką prezydenta, pracownikiem Wojewódzkiej Biblioteki, prowadziła na Świętojańskiej sklep komisowy, a także była nauczycielką języka rosyjskiego. Gdy nadeszła polityczna odwilż, w ramach powojennego programu łączenia rodzin, 12 czerwca 1957 roku wypłynęła na pokładzie MS Batory z portu w Gdyni do Southampton w Wielkiej Brytanii, gdzie od końca wojny przebywał jej mąż Karol. Od momentu, gdy widzieli się ostatni raz minęło niemal 18 lat.
Emocje towarzyszące podróży odnotowała w pamiętniku: (…) byłam bardzo zdenerwowaną, że męża nie mogę wypatrzeć i prawie zrezygnowaną, że go już zobaczę. Naraz p. Alicja zwróciła się do mnie słowami „pani Mario proszę skierować lornetkę na prawo więcej na prawo, tam przyszedł i stanął jakiś starszy pan.” Posłuszna jej wskazówką, no zrozumiałej mej ciekawości skierowuję swą lufę lornetki w prawo. Ręce zadrżały, nogi ugięły się, serce zabiło mocniej coraz to mocniej. Poznałam swe ukochanie, swego męża przed osiemnastu laty. Pokiwałam niebieską chusteczką, którą nieustannie machałam i miałam w ręku. Był to znak umówiony listownie. Spłynęły z oczów na angielskiej ziemi pierwsze słone łzy. Łzy wzruszenia, radości no i może tajemniczego szczęścia … .
Maria Complak zmarła nagle w 1967 roku w Londynie. Została pochowana na cmentarzu witomińskim w Gdyni. Karol Complak zmarł trzy miesiące później, w wieku 68 lat. Urna z jego prochami spoczywa na tym samym cmentarzu w Gdyni, w której nie było dane im nigdy zamieszkać razem.
Więcej informacji o Marii Complak, zdjęcia oraz notatki z pamiętnika.
W Archiwum Emigranta prezentujemy poruszające historie rodaków na emigracji. Są wśród nich pełne emocji opowieści o odwadze i zmaganiach z nową rzeczywistością, jak i o szczęściu odnalezionym w nowej ojczyźnie. Razem tworzą barwną panoramę polskiej obecności na wszystkich kontynentach świata.