Wstałam wcześnie, narzuciłam sztormiak i wyszłam na nabrzeże. Nachyliłam się do meduz i rozpoczęłam rozmowę, której nie da się opisać, więc musicie spróbować ją sobie wyobrazić. Meduzy nie mówią, nie chrząkają, nie kaszlą, nie kichają, nie śpiewają, nie przytulają się i nie pokazują nic palcami. Nie przytakują ani nie zaprzeczają, chociaż pewnie mają swoje zdanie na pewne tematy. Nie podnoszą głosu ani nie szepczą. Nie mogą założyć rąk na piersi, nie mogą pokręcić głową, nie grymaszą, nie marszczą czoła. Nie strzygą uszami, nie stroszą piór, nie przestępują z nogi na nogę zniecierpliwione. Sprawy obgadują, o ile obgadują, bardzo subtelnie. Coś tam sobie wydrgają i tyle. Ich doświadczeń nie da się opisać w ludzkich językach, a ich perspektywy zastąpić naszą. Mają swoje tematy i swoje sprawy, które u nas nazywamy zwyczajami, przyzwyczajeniami, sympatiami i wieloma innymi słowami, które w języku meduz mogą, ale nie muszą mieć żadnego sensu.
Zimno, wracam do kajuty.
Ten tekst jest częścią dziennika Agathe, powstającego w ramach projektu „Arka Agathe”. Kolejne odcinki będą publikowane codziennie do 9 grudnia 2023.
Ostatnie odcinki: