30 listopada Joanna Duda razem z Markiem Pospieszalskim zagrała na Scenie Kameralnej Teatru Muzycznego w Gdyni koncert „Jazzowy Chopin”, który przyniósł niezwykłe improwizacje inspirowane wielkim kompozytorem. Występ, który spotkał się z ogromnym zainteresowaniem publiczności był częścią wydarzenia „Chopin Ponaddźwiękowy”. Poprosiliśmy artystkę o odpowiedź na kilka pytań.
Na czym polega fenomen muzyki Chopina? Co sprawia, że wciąż jej słuchamy?
Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie zbiorowo, mogę się jedynie domyślać pobudek poszczególnych melomanów.
Osobiście – mam wielki sentyment do jego muzyki, gdyż ukończyłam klasyczne szkoły i od zawsze moim głównym instrumentem był fortepian, a co za tym idzie, jako ambitne dziecko marzyłam, aby wygrać pewnego dnia Konkurs Chopinowski.
Jego utwory wydawały mi się niezwykle trudne i uczucie towarzyszące przedzieraniu się przez tekst pierwszej Ballady jaką przyszło mi czytać, jest niezapomniane. Do dzisiaj odnajduję w jego muzyce coś absolutnie urzekającego i hipnotyzującego. Chopin towarzyszy mi jakby od zawsze; jako postać obdarzona niebanalną osobowością i poczuciem humoru, jest mi bardzo bliski. Kiedy czytałam jego biografię autorstwa Tomasza Zielińskiego, okazało się, że prawdziwa data urodzin Fryderyka to 1 marca, a nie, jak podaje błędnie wypełniona metryka, 22 lutego. 1 marca to także moje urodziny, toteż siłą rzeczy Fryderyk obecny jest w moim życiu i ciepło o nim myślę.
Chopin ma dla Pani szczególne znaczenie?
Zdecydowanie, choćby dlatego, że pianiści w polskich szkołach muzycznych wychowywani są w kulcie Chopina, a wydarzenie, jakim jest Konkurs Chopinowski, przyćmiewa swą doniosłością wszystkie inne konkursy pianistyczne na świecie. Ponadto jest to pierwszy polski kompozytor, który dokonał poważnych przełomów w muzyce. Toteż owa postać jest mocno i głęboko wpleciona w moją muzyczną świadomość, zwłaszcza, że geniusz jego kompozycji tkwi chyba w każdym aspekcie większości jego dzieł, co wnikliwie studiowałam na analizie form muzycznych, będąc na studiach.
Czy jazz pozwala odkryć coś nowego w muzyce Chopina?
Jazz i w ogóle – improwizacja – stanowi klucz do głębszego zrozumienia muzyki w ogóle, w tym Chopina. Kompozycja wywodzi się w dużej mierze z improwizacji utrwalonej w zapisie. Chopin za swoich czasów był słynny i ceniony w środowisku głównie ze względu na umiejętność improwizacji. Zrozumienie tego procesu myślowego pozwoliło mi poznać pracę kompozytora „od podszewki”; właściwie za każdym razem słuchając jego dzieł odkrywam coś nowego; coś, co zmienia rzeczywistość naokoło mnie.
To nie pierwszy raz gra Pani z Markiem Pospieszalskim. Jak wyglądało spotkanie saksofonu z fortepianem?
Spotkaliśmy się dawno temu przy okazji sesji nagraniowej w Radiu Gdańsk z Jerzym Mazzollem. Marek zwrócił moją uwagę zupełnie innym, nie spotkanym przeze mnie wcześniej stylem gry. Dlatego też nasze drogi zeszły się w Kwintecie Wojtka Mazolewskiego; stworzyliśmy wraz z Jerzym Rogiewiczem zespół „Hotgod” grający jazzpostpunk, a potem duet „Miód”, który ku naszemu zdziwieniu wzbudza kontrowersje wśród słuchaczy. Być może dlatego, że zupełnie inaczej podchodzimy do zagadnienia „spotkania saksofonu z fortepianem”, niż spodziewałby się tego potencjalny słuchacz jazzu. Oboje mocno tkwimy w nowoczesnej muzyce w każdym jej aspekcie i mamy szerokie spektrum zainteresowań – cały czas szukamy nowych inspiracji.
Czy improwizację można w ogóle przygotować?
Oczywiście. Improwizacja nie bierze się znikąd; jest to połączenie różnych umiejętności: warsztatowej (gry na instrumencie), opanowania języka improwizacji, którym chcemy się posługiwać (style – jazz jest jednym z nich), oraz umiejętności przełożenia emocji na muzykę jako taką. Dochodzi do tego osobowość muzyczna, czyli wypadkowa charakteru danego muzyka. Każdy z tych elementów jest kluczowy i wymaga wieloletniej praktyki. Ponadto improwizacja dotyczy zwykle utworu, w którego ramach jest zawarta, tak więc każdy, kto potrafi improwizować, jest poniekąd przygotowany do tego, w jaki sposób ująć kwestię po swojemu.
Czego Pani sama oczekuje od „Jazzowego Chopina”?
Chyba tego, czego oczekuję, samemu będąc słuchaczem – niebanalnego podejścia do aranżacji, zaskakujących zwrotów akcji scenicznej, umiejętnego rozłożenia energii i napięcia podczas koncertu, szerokiej palety wykorzystywanych środków. Nie chciałabym się nudzić ani przez chwilę i na końcu poczuć miły niedosyt.